wybor wybor
56
BLOG

Jednak klapa. O włos

wybor wybor Polityka Obserwuj notkę 5

Wystarczyło spojrzeć na miny sztabowców Bronisława Komorowskiego w niedzielę o 20.00, żeby się przekonać, iż ponieśli klęskę. Zresztą sam Donald Tusk też nie krył głębokiego zawodu. Przewrotny pomysł, kilka tygodni ciężkiej pracy, jednak poszły w błoto. Jarosław Kaczyński dosłownie o włos uniknął wygranej. A było tak blisko!

Mogło być tak pięknie... Kaczyński, zamknięty samotnie w wielki pałacu pod ogromnym żyrandolem przezywałby prawdziwe katusze. Nie umiałby nie tylko sprawować urzędu, ale również wykorzystać ważnych prerogatyw Prezydenta RP, aby budować pozycje polityczną swoja i swojej partii. W jego partii zapanowałby chaos i bratobójcza walka o władzę. Wszelkie próby bezpośredniej ingerencji mieszkańca pałacu w sprawy wewnętrzne partii byłby natychmiast wykorzystywane przeciwko niemu i służyły dalszemu ubezwłasnowolnianiu...

Niestety, fakt, że Kaczyński w ostatnim tygodniu kampanii wyborczej przestał grać i odsłonił swoje prawdziwe oblicze człowieka miłującego nie tylko PRL, ale również jego starych i młodych pogrobowców, przestraszył cześć wyborców i skłonił do rezygnacji z oddania na niego głosu. Kaczyńskiego uratowało to, że przestał udawać kogoś innego, niż jest w rzeczywistości. W nieoczekiwanym momencie sprawdziło się hasło o prawdzie, które PiS-owcy jakiś czas temu tak chętnie powtarzali. No, może prawda ich nie wyzwoliła, ale uchroniła przed pułapka, w jaką mieli wpaść.

Zrozumiałe są więc łzy ulgi, jakie toczyły się po twarzach góralek i górali, gdy Kaczyński z ulgą gratulował Komorowskiemu zwycięstwa. Z nie mniejszą ulgą zapewne wróci do roli prześladowanego przez wszystkich nieudacznika, który nie potrafił wykorzystać żadnej szansy, jaką otrzymał od losu. Nawet takiej, jak wygranie w ciągu jednej jesieni wyborów parlamentarnych i prezydenckich.

Komorowskiemu nie pozostaje nic innego, jak tylko zamieszkać z zona pod żyrandolem i do maksimum wykorzystać uroki życia jakie związane są z tą funkcją (szczególnego polecenia wymaga Jurata, jedyne "prezydenckie" miejsce, którego Kaczyńskiemu będzie szczerze brakować).

A Tusk i ekipa będą musieli wdrożyć plan B, wymagający o wiele więcej wysiłku, niż unieszkodliwianie Kaczyńskiego przez zrobienie go prezydentem. Ale jak to mówią niektórzy, per aspera ad astra... Z pewnością świadomość, że było tak blisko, jeszcze długo będzie im psuła humory. Nie pomoże nawet bardzo duża butelka szampana.

wybor
O mnie wybor

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka