wybor wybor
36
BLOG

Wrogie przejęcie

wybor wybor Polityka Obserwuj notkę 0

Sztab Bronisława Komorowskiego wytężył wszystkie mózgi i na pierwszą debatę wymyślił coś, co pozwoliło dokonać "wrogiego przejęcia" w kwestii narzucania tematu dyskusji i zdjąć z mediów temat prywatyzacji służby zdrowia, na którym sztabowcy Jarosława Kaczyńskiego harcowali z dużym ukontentowaniem. Zabieg się udał, od dwóch dni ekipa firmowana twarzą pani Joanny Kluzik-Rostkowskiej zajmuje się z zadziwiającą regularnością dowodzeniem, że ich kandydat nie powiedział, ale też nie sprostował itd., w związku z czym temat zdrowotny przepadł gdzieś bez wieści. Przepadł też gdzieś temat przeprosin, do których sąd zobowiązał Kaczyńskiego. Sztabowcom Komorowskiego wcale nie przeszkadzało, że czytane przez lektora sprostowanie Kaczyńskiego ukazało się w TVP1 o godzinie 19.23, gdy TVN emitowało "Fakty", a o 19.47 w TVN, gdy w telewizyjnej "Jedynce" trwały "Wiadomości". W związku z tym, gdyby nasze niezawodne sondażownie przepytały wyborców, czy Kaczyński przeprosił, zapewne spory byłby odsetek tych, którzy o tym, że przeprosiny doszły do skutku, w ogóle nie wiedzą.

Widać z tego, że sztabowcom Komorowskiego wcale nie zależy na tym, aby Kaczyński ich kandydata przepraszał, tylko na zniknięciu tematu. Ale dlaczego chcieli "zniknąć" temat, skoro ich dotychczasowe wysiłki wskazują, że zamierzają wsadzić pod prezydencki żyrandol Kaczyńskiego? To proste. Temat sprywatyzowanej służby zdrowia szkodzi nie tyle Komorowskiemu, ile obecnej ekipie rządowej.

"Wygrana w wyborach prezydenckich nie jest marzeniem ani planem kandydata Prawa i Sprawiedliwości". To zdanie brzmi, jakby było cytatem z niniejszego bloga. Ale nie jest. Z satysfakcją należy odnotować, że były publicysta "Dziennika", a obecnie "Rzeczpospolitej" Piotr Gursztyn doszedł do podobnych wniosków, które w tym miejscu od tygodni są przedstawiane szanownym odbiorcom. Przykre jest natomiast, że nie doszli do nich albo je fałszywie zinterpretowali sztabowcy Kaczyńskiego. Szkoda, bo są na najlepszej drodze do wsparcia działań PO, a równocześnie do zrobienia dziejowej krzywdy swemu przywódcy. "Wszyscy oni twierdzą, że Kaczyński odnajdował się jako szef rządu, ale nie będzie mu odpowiadała statyczna funkcja prezydenta. Woli realnie rządzić, wydawać polecenia, podejmować decyzje. I od razu widzieć rezultaty swoich działań" - napisał Gursztyn, powołując się na ludzi z otoczenia Kaczyńskiego. No to po co pchają go do pałacu, w którym nie dość, że będzie mu za ciasno, to jeszcze wszystko będzie mu przypominać tragicznie zmarłego Brata? (A przy okazji anu Gursztynowi należą się gratulacje za talenty kabareciarskie, jakimi się wykazuje w pewnej stacji telewizyjnej. Chociaż do red. Piotra Semki, który też się tam udziela, jeszcze trochę brakuje).

Tak zwany ogół jest już serdecznie znużony całym przedsięwzięciem pod nazwą "wybory prezydenckie" i z ulgą odetchnie, gdy po 4 lipca w telewizorze przestaną straszyć wciąż te same twarze sztabowców obydwu kandydatów. Tylko czy nasze telewizje, zarówno te publiczne, jak i niepubliczne, mają jakiś pomysł, jak zapchać tyle czasu, który nagle im się zwolni? Będą "Czterech pancernych" puszczać co dwie godziny? Z przerwami na "Stawkę większą niż życie"?

wybor
O mnie wybor

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka